Music

środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 12/Nie możesz ratować innych, dopóki nie uratujesz siebie

UWAGA! PRZECZYTAJCIE NOTATKĘ POD SPODEM KIEDY JUŻ SKOŃCZYCIE CZYTAĆ ROZDZIAŁ.;)


Wprowadzenie.
Przeżyte chwile nie giną. Nie wiemy nigdy, kiedy wypłyną z dalekiej przeszłości, by nałożyć się na to, co przeżywamy obecnie.


Rozdział 12. ~Nie możesz ratować innych, dopóki nie uratujesz siebie.~ : ] 

     Stanęłam w progu i nie mogłam się ruszyć. Spojrzałam ukradkiem na moich towarzyszy. Wszyscy patrzyli na Niego zdziwionym wzrokiem.
    -Co ty tu robisz? -zapytałam drżącym głosem. On odwrócił głowę w moją stronę,uśmiechnął się ale nie odezwał.-Co ty tu robisz?!!
    -Wróciłem po Ciebie,księżniczko.-odpowiedział z diabolicznym uśmiechem.
    Zaczęłam się cofać.Poczułam czyjeś ręce na talii i krzyknęłam.
    -To tylko ja.-szepnął Harry.-Znasz go?
    Nie odpowiedziałam tylko zerknęłam na Zayn'a.
    -Wiesz kim on jest?-zapytałam,ale nie doczekałam się odpowiedzi.-BOŻE! CZEMU MUSZĘ KRZYCZEĆ! WIESZ KIM ON JEST CZY NIE?!
    Przez chwilę mierzyliśmy się z Zayn'em. W końcu chłopak westchnął i rzekł:
    -Tak. To jest mój kuzyn-Louis.Ale ja go tu nie zapraszałem. Nie chcę go znać po tym co kiedyś zrobił.
    -Co zrobił? Porwał dziewczynę,zgwałcił ją i próbował zabić?! NIENAWIDZĘ CIĘ! SPIEPRZYŁEŚ MI CAŁE ŻYCIE!
    Zaczęłam się wydzierać na mojego porywacza. Wiedziałam że powinnam uciekać ale miałam tego dosyć. Uciekałam tyle razy i nic mi to nie dało. Nagle poczułam jak moje kolana się uginają a przed oczami zrobiło mi się ciemno.. 
----------------
      Powoli zaczynałam słyszeć różne głosy.Pierw były to tylko szmery ale po chwili zaczęłam wyłapywać poszczególne słowa.
    -iść na policję.Nie mogę pozwolić,aby...
    -rozumiem,ale to jest...
    -nic nie rozumiesz.Ona jest w niebezpieczeństwie.Przez niego ma zepsute życie!
     Ostatnie zdanie zostało wypowiedziane podniesionym głosem. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Na sekundy oślepiło mnie jaskrawe słońce. Kiedy przyzwyczaiłam się już do światła,zaczęłam się rozglądać. Leżałam na beżowej kanapie. Pokój wydawał się znajomy ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam. Poczułam że ktoś łapie mnie za rękę więc jak najszybciej spojrzałam w tamtą stronę. Dłoń Harry'ego przykryła moją, a jego oczy wyrażały niepokój.Nagle zaczęłam sobie wszystko przypominać i mój oddech przyspieszył. Nie uszło to uwadze Harry'ego.
    -Cśi..-szepnął-już wszystko dobrze.Jesteś przy nas bezpieczna.
    -Gdzie on jest?
    -Uderzył Zayn'a i uciekł. Próbowałem go gonić ale mi się nie udało.
    Pokręciłam głową i usiadłam. Zayn siedział na przeciwległej kanapie a Izzy opatrywała mu ranę na policzku.
    -Co teraz?-zapytałam bardziej siebie niż innych.
    -Pójdziemy na policję.-zaskoczył mnie odpowiedzią Zayn.-Nie mogę pozwolić żeby jeszcze bardziej kogoś skrzywdził.
     Popatrzyłam na niego ale wiedziałam że ma rację. Nie chciałam aby jakąkolwiek osobę spotkało to co mnie.  Dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy?! Jednego dnia żyjesz i wszystko jest ok. Nie masz zmartwień i problemów. A następnego dnia zostajesz porwana i zgwałcona. Fuck logic. Mam dosyć czasem tego życia. Ciągłych płaczów,smutków i bólu...To jest nie do zniesienia.
     -Vanesso..-usłyszałam zmartwiony głos Harry'ego.-Możemy porozmawiać na obecności? To ważne.
     Ze zdziwioną miną podniosłam się z kanapy,ale szybko oparłam się o wyciągnięte ramię Hazzy bo zakręciło mi się w głowie. Spojrzał na mnie z zaniepokojeniem ale nic nie powiedział. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju na górę. Położył mnie na czyimś łóżku i poszedł zamknąć drzwi. Po wystroju pokoju domyśliłam się że to wspólny pokój Zayn'a i Izzy. Ściany miały beżowy kolor a meble brązowy.Łóżko było ustawione obok ciemnej komody naprzeciwko telewizora. Cały pokój według mnie urządziła Isabel bo tylko ona potrafi dobierać tak kolory.
     Harry podszedł do łóżka i usiadł na jego rogu.
     -Co jest?-spytałam przestraszona. A co jeśli już ma mnie dosyć?!

     -Pamiętasz naszą wspólną pierwszą noc?
     -Jakże mogłabym zapomnieć? To była najcudowniejsza noc!
     Uśmiechnęłam się i poruszyłam zabawnie brwiami żeby rozładować napięcie ale Harry w ogóle na to nie zareagował.
     -Zauważyłem wtedy na twoich nogach coś...dziwnego.-Mój uśmiech znikł tak szybko jak się pojawił.-Chcę wiedzieć od czego to? Nie wmawiaj mi proszę że to kot albo jakieś inne zwierzę. Nie zostawiłoby to takich blizn..Odpowiedz mi. Czy próbowałaś popełnić samobójstwo?
      Hazza zamilkł i ja także.. Pomiędzy nami panowała niezręczna cisza. Co miałabym mu odpowiedzieć? Kłamać czy mówić prawdę? Jak postąpić..Postanowiłam co mu powiem.
      -Harry-szepczę a on podnosi głowę i patrzy na mnie-W moim życiu nie zawsze był szczęśliwy etap. Odkąd skończyłam osiem lat sama robiłam sobie jedzenie,odrabiałam lekcje czy sprzątałam.Moi rodzice zawsze byli zajęci pracą. Wyjeżdżali na tydzień zostawiając mnie samą z Liam'em. On w wieku szesnastu lat znalazł sobie dziewczynę -Danielle- a ja zostałam sama. Znowu. Wyobraź to sobie. Dwunastolatka zdana na siebie. Pewnego wieczoru mój ojciec przyszedł pijany do domu.Chciał mnie zgwałcić.-usłyszałam głos wciąganego pwietrza przez Harry'ego ale ciągnęłam dalej - Gdyby nie moja matka już dawno by to zrobił. Płakałam wtedy całą noc. Przyszłam do szkoły w zaczerwienionych oczach. Ludzie są wredni więc zaraz były plotki."Bo tą dziewczynkę rodzice biją""Ona nie ma życia". Miałam dosyć. Poznałam Izzy i zostałyśmy przyjaciółkami. To ona obroniła mnie przed innymi. Dzięki niej poznałam prawdę o Philipie. Wtedy kiedy mnie zranił zrobiłam to po raz pierwszy. Wyjęłam żyletkę i nacięłam skórę nad kolanem. Bolało jako cholera ale nie mogłam przestać. Ozdobiłam tak swoją nogę przez całe udo.. Potem wstydziłam się tego co zrobiłam ale to mi pomogło. Stałam się królową szkoły i przestałam się przejmować innymi. Od tego czasu tego nie robiłam..
      -Ale wiem że masz na to ochotę.-Harry przerwał mi w połowie zdania.-Widziałem to w twoich oczach. Jesteś zmęczona życiem i masz dosyć tego popieprzonego losu.
      Przez chwilę się do siebie nie odzywamy tylko mierzymy wzrokiem.Po chwili odzywa się Hazza.
     -Jak byliśmy na zakupach przyrzekłaś na nas że jesteś szczęśliwa. Teraz obiecaj że nigdy nie będziesz chciała się zabić. Na nas..Proszę Cię..Obiecaj mi..
      -Obiecuję..-Szepczę i przytulam się do chłopaka.
       Jego znajomy zapach perfum powoduje że zaczynam płakać. Harry przytula mnie mocno do siebie ciągle mówiąc że wszystko będzie dobrze i że już zawsze będziemy razem. 
       Nie wiem ile czasu spędzamy w tej pozycji ale nagle słyszymy pukanie do drzwi. 
       -Wszystko w porządku? Jeśli tak i tylko się miziacie to proszę nie na mojej nowej kanapie! 
       Typowa Izzy. Uśmiecham się pod nosem i wierzchem dłoni wycieram oczy.
       -Jest ok Izzy. Nie martw się. Masz tu tylko jakieś swe ubrania i chusteczki? 
       -Największa szafa jest moja! Tam coś znajdziesz! Za 10 minut na dole. Jedziemy na komisariat.
       Podeszłam do ciemnego biurka. Były tam najróżniejsze zdjęcia. Ja i Isabel kiedy miałyśmy po trzynaście lat i byłyśmy na obozie. Ona i Zayn. Nasi rodzice... Uśmiechnęłam się. Obok lampki leżało pudełko delikatnych chusteczek. Szybko wytarłam oczy i otworzyłam wielgachną szafę. Wydałam zaskoczone och kiedy zobaczyłam ile ubrań ma Izzy. Wybrałam czarne rurki i fioletową koszulkę na ramiączkach. Z tyłu był napis "I'm Bitch!". Harry cały czas obserwował mnie jak krzątałam się po pokoju. Otworzyłam jedną z szuflad i trafiłam na kosmetyki Izzy. Wyjęłam tusz i pomalowałam swe rzęsy. Wzięłam Hazzę za rękę i dopiero teraz zobaczyłam że jego koszulka jest cała mokra od moich łez. Podeszłam do szafy stojącej naprzeciwko biurka. Wyjęłam z niej czarną koszulkę Zayn'a. Obaj chłopcy są tego samego wzrostu więc nie było problemu. Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy do kuchni skąd dobiegały śmiechy. Zobaczyliśmy Isabel siedzącą na stole i Zayn'a całujących się. 
        -Ehem Ehem- zakaszlałam. 
         Odskoczyli od siebie jak oparzeni. Izzy z płonącą twarzą patrzyła w podłogę, a Zayn zawstydzony głaskał się po karku. Wybuchłam głośnym śmiechem i po chwili już wszyscy śmialiśmy się wniebogłosy. 
         -Chodźmy już na ten komisariat. Chce mieć to za sobą. -Powiedziałam po chwili kiedy już się uspokoiliśmy. Wzięłam swoją torebkę,złapałam Harry'ego za rękę i wyszliśmy z domu. Miejmy nadzieję że w końcu zaznam spokoju...


------------------------------
Hej! Mam dla was kilka informacji moi drodzy!
Otóż po pierwsze. Wiem że rozdział jest nijaki ale brak weny mi doskwiera znowu.;c
Po drugie nich nie komentuje moich postów..Jest mi z tego powodu smutno:c
Po trzecie postanowiłam że napisze jeszcze 1 rozdział i epilog. Będzie koniec tego opowiadania.Nikt nie komentuje i aktywność spadła. Przepraszam wszystkich...Mam dosyć ciągnięcia tego bloga...On jest beznadziejny...Przepraszam..
Wasza Mrs.Styles♥

PS.Prima Aprilis. :* Musiałam haha:D (czyt. punkt trzeci.;D) Kocham Was♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz