Rozdział 7.
Wprowadzenie.
Leże na ziemi. Czuję jak krew upływa z mojego ciała bardzo powoli. Czas ciągnie się w nieskończoność..Rytmiczne bicie wskazówki zegara wywołuje pulsujący ból. Który dziś dzień tygodnia? Ile już tutaj leże? Czy ktoś mnie szuka? A może nawet nie wiedzą że zniknęłam? Kolejne uderzenie zegara i kolejne uderzenie mojego serca. Śmierć zbliża się nieubłaganie. Czekam już na nią ze zniecierpliwieniem. Dlaczego? Bo wolę umrzeć niż dalej wić się w agoniach. Nagłe szarpnięcia za włosy i mój rozdzierający krzyk. Nie wiem co się dzieje,ale wiem że tego nie przeżyję...
--------------------------------------
**Oczami Liam'a**
-Danielle..Przestań..Młoda jest na dole. - Siedziałem na łóżku w sypialni do której wysłała nas Ness. Na moich kolanach siedziała Dan i całowała mnie delikatnie. Jej ręce sunęły po moich plecach. -Danielle. Naprawdę.
Moja dziewczyna z westchnieniem zsunęłam się z moich kolan i usiadła na kanapie. Odwróciła się w drugą stronę. Zaśmiałem się pocałowałem ją w czoło i ruszyłem z powrotem do salonu. Zszedłem ze schodów i zorientowałem się że jest strasznie cicho. Pewnie Vanessa nie chce obudzić Dan. pomyślałem. Gdy dotarłem na sam dół schodów poczułem przyjemny wiaterek na plecach. Odwróciłem się w stronę drzwi wejściowych i zobaczyłem że są otwarte na całą szerokość. Szybko je zamknąłem i zobaczyłem że na ziemi leży telefon Ness. Dziwne-pomyślałem-Ona nigdy się z nim nie rozstaje. Zacząłem szukać jej po całym domu wołając ją cicho. Sprawdziłem każde pomieszczenie i nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Nagle na mój telefon przyszła wiadomość od numeru zablokowanego.Odebrałem pewny że to jakieś reklamy ale widok wiadomości mnie zmroził.
Nie szukaj jej. Jej już nie ma. Ona już nie wróci.
-Liam?-Na szczycie schodów pojawiła się Danielle. -Gdzie jest Vanessa?
Dziewczyna rozglądała się na boki ale kiedy spojrzała na mnie od razu przybiegła.
-Gdzie ona jest? -szepnęła.
-Ona..ona zniknęła.-powiedziałem a z moich oczu pociekły łzy...
**Oczami Vanessy**
Wszystko działo się tak szybko że nie zdążyłam nawet zareagować. W jednej chwili otwierałam drzwi z głupawym uśmiechem na twarzy przygotowanym dla Harrego a w drugiej siedziałam w jakimś pojeździe z zasłoniętymi oczami i związanymi rękoma i nogami.Na moich ustach była taśma. Nie wiedziałam co gorsze. Stracić wzrok czy mowę. Obie były przerażające. Próbowałam się szarpać, zerwać krępujące mnie więzy ale skończyło się tylko na tym że dostałam czymś w głowę i straciłam przytomność...
-------------------
Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Miałam związane ręce i nogi ale moja twarz była wolna. Widziałam wszystko bardzo dobrze. Cztery czarne ściany, a na środku był biały dywan na którym leżałam. Moja krew płynąca ze zbyt mocną związanych nadgarstków brudziła dywan zostawiając na nim brzydkie smugi. Zaczęłam krzyczeć. Przecież ktoś mnie musi usłyszeć!
-Pomocy!! POMOCY!!! Pomocy!!! Pomocy! RATUNKU!
Krzyczałam ile sił w płucach ale mój głos szybko przeszedł w chrypkę. Nagle zobaczyłam otwierające się drzwi. Już chciałam krzyknąć ale zobaczyłam że do mnie zbliża się mężczyzna z czarną kominiarką na twarzy. Miał góra 25 lat i był wysoki. Szybko ugryzłam się w język.
-O widzę że nasza śpiąca królewna się zbudziła. - Mówił brzydkim nosowym głosem. -Nie masz po co krzyczeć pomocy bo i tak cię nikt nie usłyszy.
-Gdzie ja jestem? -chciałam mówić jak ktoś pewny siebie ale moje zaschnięte gardło mi na to nie pozwalało.-Czemu mnie zabraliście z domu? O co wam chodzi? Pieniądze?
Kiedy mówiłam mężczyzna zbliżył się do mnie i przykrył moje usta swoją wielgachną dłonią.
-Im mniej wiesz tym lepiej. Nic się nie bój. Może kiedyś wrócisz żywa do domu ale w to wątpię.
Kiedy się zaśmiał nie wytrzymałam. Zrobiłam to co pierwsze przyszło mi do głowy. Ugryzłam go mocno w dłoń. Mężczyzna zaskoczony krzyknął i zabrał rękę. Zaczęłam czołgać się w stronę drzwi które były otwarte. Wiedziałam że to bezcelowe ale moje ciało nie chciało mnie słuchać. Nagle poczułam pociągnięcie za włosy. Krzyknęłam i upadłam plecami na podłogę. Mężczyzna pochylił się nade mną i pociągnął mnie za bluzkę i powiedział:
-Teraz zasłużyłaś na swoją karę.
Zaczął odpinać moją bluzkę a ja plunęłam mu prosto w twarz wyszarpnęłam się i gorzko tego pożałowałam.Mężczyzna zdenerwowany z całej siły uderzył mnie w twarz tak że od razu zemdlałam.
*Oczami Harre'go**
Szedłem ulicą i cicho pogwizdywałem. Nagle usłyszałem głos mojego telefonu. Myśląc że to Ness odebrałem bez patrzenia w ekran.
-Jestem już w drodze Młoda.-powiedziałem.
-Tu Liam.-Usłyszałem męski głos w słuchawce.- Vanessa zniknęła. Poszła otworzyć drzwi i już nie wróciła. Musimy ją znaleźć.Przyjdź jak najszybciej dasz radę.
Po tych słowach chłopak się rozłączył a ja już biegłem ulicą w stronę domu mojej dziewczyny. Miałem z nią porozmawiać poważnie a ona..zniknęła..Co się stało?! Pobiegłem jeszcze szybciej zostawiając złe myśli daleko za sobą..
**Oczami Trzeciej Osoby.**
Harry biegł jej na pomoc. Nie wiedział co może się stać w najgorszym wypadku. Nie oglądał się za sobą tylko sunął przed siebie do domu swojej dziewczyny. Był już nie daleko. Wpadł do domu ale nie wiedział że całą drogę był obserwowany...
*W tym czasie u Vanessy*
Leżała na podłodze w kałuży krwi. Nie miała na sobie bluzki tylko koronkowy stanik. Z jej głowy i rąk sączyła się krew zalewające pokój. Na przeciwko niej na krześle siedział On. Bawił się złotym pierścionkiem. Patrzał na nieruchomą dziewczynę. W jego umyśle kłębiły się myśli. Była piękna ale nie tak piękna jak Ona. Jak jego pani. Nikt nie był taki jak Ona. Była wyjątkowa. A Vanessa...Była zwykła..Miała jednak w sobie coś takiego czego nikt nie potrafił zrozumieć..Nawet On i Ona...Zastanawiali się co to takiego ale nie potrafili tego zrozumieć. Jej krew była jasnoczerwona ale zostawiała plamy na podłodze jak i na dywanie. Mężczyzna odebrał telefon który zaczął wydzwaniać.
-Tak? -czekał aż głos po drugiej stronie coś powie.-wszystko z nią dobrze. Chciała uciec ale jej nie pozwoliłem teraz jest nieprzytomna. -Znowu zaczekał na nową odpowiedź.- Ona jest mądra. Ona może stąd uciec. Trzeba jej pilnować. Ale tu nie ma innego wyjścia oprócz głównego wejścia i tego bocznego. Nie da rady stąd uciec. Będę jej pilnował. Na razie.
Wyłączył telefon i podszedł do nieprzytomnej dziewczyny,która wyglądała jak księżniczka umierająca z bólem.
-Zawsze Cię będę kochał. -Pogłaskał ją po włosach i wyszedł. Nie wiedział tylko jednego. Że jego księżniczka była cały czas przytomna i słyszała każde ich słowo...
-----------------
Ok. Dodałam dziś dwa rozdziały : 3 Jutro bd następny.;** Dobranoc.!:*
/Madziara. <3
Świetnie piszesz! Chcę ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie http://my-life-my-choice-opowiadania.blogspot.com/
Dziękuję!:) Z chęcią zajrzę.: )
OdpowiedzUsuńFajne poprosze o następny rozdział xd :*
OdpowiedzUsuńDziękuję. : )) ;** Niedługo bd. ;3 Ogólnie się tworzy ale brak weny doskwiera.:/
OdpowiedzUsuń